[fragment pochodzi z tekstu: Rafał Nahirny, Subnatura i miasto. Przyroda poza kontrolą, „Kultura – Historia – Globalizacja”, nr 16, s. 139-149]
Rozkład miasta rozpocznie się równocześnie w kilku miejscach i za sprawą wielu czynników, spośród których najgroźniejszym stanie się najprawdopodobniej woda. Padający deszcz będzie stopniowo wymywać łączenia pomiędzy płytami chodnikowymi, które w zimie rozpychane będą dodatkowo przez zamarzający lód (Weisman, 2007, 36). W powstałych szczelinach zagnieżdżą się wszędobylskie mrówki. Nikt nie będzie już usuwał wyrastających w coraz to liczniejszych pęknięciach chwastów i samosiejek. Z czasem zakorzenią się w nich krzewy a nawet drzewa, których korzenie doprowadzą do wybrzuszeń i zniszczą ostatecznie równą powierzchnię ulic, placów i chodników.
Pracownicy firm odpowiedzialnych za utrzymanie czystości i porządku w mieście przestaną zbierać wyrzucone beztrosko przez mieszkańców śmieci. Dlatego też już przy pierwszych deszczach porzucone gazety, torby foliowe wraz z naniesioną przez wodę ziemią, liśćmi i gałęziami będą zatykać studzienki kanalizacyjne. Lokalne podtopienia zaczną powstawać już przy pierw szych poważniejszych deszczach. W dłuższej perspektywie czasu należy założyć, iż sieć kanałów burzowych zapcha się w wyniku zalegającego w nich osadu. Początkowo zostanie jedynie ograniczona przepustowość systemu, ale z czasem nieuchronnie dojdzie do rozszczelnienia i wycieków na dużą skalę.
Woda, przedostająca się do gruntu szczelinami w chodniku lub wyciekająca z systemu kanalizacji deszczowej, tworzyć będzie w obszarze miasta nowe cieki wodne stanowiące poważne zagrożenie dla konstrukcji budynków, których fundamenty nie zostały odpowiednio zabezpieczone. Z tego względu Weisman opisuje szczegółowo, jak olbrzymie masy wody zalewać będą stopniowo kolejne tunele metra w Nowym Yorku (tamże, 34-36). Na początku zaczną się zapadać chodniki i ulice. Z czasem zacznie dochodzić do licznych katastrof budowlanych, gdyż szukająca ujścia woda będzie podmywać fundamenty pobliskich budynków.
W przypadku polskich miast, które najczęściej położone są w dolinach rzecznych, woda dostałaby się do ich centrów prawdopodobnie inną drogą.
W przypadku polskich miast, które najczęściej położone są w dolinach rzecznych, woda dostałaby się do ich centrów prawdopodobnie inną drogą. Nieobecność pracowników obsługujących budowle i urządzenia hydrotechniczne, które zabezpieczają miasto przed powodzią, sprawi, iż nie będzie można regulować poziomu wody w rzekach podczas wiosennych roztopów czy też letnich burz. Nikt już nie skieruje przy pomocy systemu jazów i śluz strumienia wody na tereny zalewowe i kanały powodziowe. Nikt też nie będzie przeprowadzał prac remontowych i modernizacyjnych obwałowania przeciwpowodziowego. Stabilności wałów zagrażają działania dzikich zwierząt, korzenie rosnących na skarpie drzew i krzewów oraz nieunikniona erozja. Pogorszenie stanu technicznego jest więc tylko kwestią czasu. Wpierw zaczną pojawiać się pierwsze przesiąki, następnie poważniejsze pęknięcia i ostatecznie przebicia. Wystarczy jedna wyrwa w wale, żeby cały system stracił swoją ochronną funkcję. Fala powodziowa osłabi poważnie stabilność konstrukcji budynków i doprowadzi w efekcie do uszkodzenia fundamentów. Dodatkowe zagrożenie dla materiałów budowlanych takich jak drewno i gips stanowić będzie wilgoć, która stworzy doskonałe warunki do rozwoju grzybów, bakterii i owadów.
Tak oto dokonuje się opisywana przez Wiesmana „zemsta wody” (tamże, 36). Miasto łączy bowiem z nią szczególna relacja. Jako niezbędna do życia woda pitna jest bezustannie sprowadzana przy pomocy sieci wodociągowej, a więc systemu kanałów, filtrów i pomp. Trzeba jednak pamiętać, że miasto to nie tylko budynki, ale także skorupa z asfaltu, betonu i płyt chodnikowych pokrywająca znaczne powierzchnie ziemi, która skutecznie utrudnia wchłanianie deszczówki. Z tego względu niezbędny jest sprawny system kanalizacyjny, który będzie usuwać z miasta nadmiar wód będących wynikiem opadów atmosferycznych i roztopów.
Zaproponowane przez Weismana ćwiczenie przypomina analizowaną przez Jacquesa Lacana podczas XI seminarium dziecięcą fantazję na temat własnego zniknięcia (Lacan, 1998, 214-215).
Zaproponowane przez Weismana ćwiczenie przypomina analizowaną przez Jacquesa Lacana podczas XI seminarium dziecięcą fantazję na temat własnego zniknięcia (Lacan, 1998, 214-215). Zdaniem francuskiego psychoanalityka jej źródłem jest obawa dziecka o to, czy rzeczywiście jest przedmiotem silnego pragnienia ze strony swoich rodziców. Podmiot wyobraża sobie matkę i ojca pogrążonych w rozpaczy, aby w ten sposób zrozumieć i sprawdzić siłę uczuć najbliższych. Jest to część procesu, którego celem jest konfrontacja z tajemnicą pragnienia Innego. Fantazję o własnej śmierci lub zniknięciu można w gruncie rzeczy interpretować jako silnie narcystyczną. Podmiot marzący, chociaż występuje w tym scenariuszu wyłącznie pod postacią negatywnego braku, konstruuje się w jego obrębie jako przedmiot rozpaczliwego, bo niemożliwego do zaspokojenia, pragnienia ze strony najbliższych (Pluth, 2012, 91-92).
Ćwiczenie Weismana nie ma jednak w sobie nic narcystycznego. Nasze nieuzasadnione prz
ekonanie, że wzniesione z betonu miasto będzie skutecznie opierać się naporowi przyrody wynikać może z antropocentrycznego przeświadczenia, że dzieła człowieka, a już szczególnie zachodnio-europejskiej cywilizacji, muszą przetrwać wieki, a nawet tysiąclecia. Eksperyment myślowy Weismana w przekonywujący sposób podważa to narcystyczne wyobrażenie, konfrontując je ze zdecydowanie odmiennym scenariuszem. Autor Świata bez nas, zamiast kreślić majestatyczny, melancholijny i pełen spokoju obraz ruin naszej cywilizacji, który skojarzyć mógłby się nam z orientalistycznymi obrazami Prospera Marilhata czy Davida Robertsa, opisuje szczegółowo proces rozkładu, czyli korozję osłabiającą stalowe konstrukcje, pękający beton, chrząszcze i bakterie niszczące drogocenne zbiory naszych muzeów. Wierzymy, że gigatony betonu, żelaza i szkła, które zużyliśmy do budowy nowoczesności (Smil, 2013), zagwarantują nam nieśmiertelność. Nic bardziej mylnego. Na samym końcu narracji Weismana po naszym mieście pozostaje jedynie zmielony pył.
Bibliografia:
– Lacan, Jacques; 1998, The Seminar of Jacques Lacan: The Four Fundamental Concepts of Psychoanalysis, przeł. Alan Sheridan, New York: W. W. Norton & Company
– Pluth, Ed; 2012, Signifiers and Acts: Freedom in Lacan’s Theory of the Subject, New York: SUNY Press
– Smil, Vaclav; 2013, Making the Modern World: Materials and Dematerialization, John Wiley & Sons
– Weisman, Alan; 2007, Świat bez nas, przeł. Janusz Mrzigod, Gliwice: Centrum Kształcenia Akademickiego
Fotografia w nagłówku: Cloby Stopa (CC BY 2.0)
Post jest częścią serii Fragmenty. Zobacz pozostałe wpisy.